w janczykzawadzkidlpiotr gpiaseckiniezgodaniezgodaniezgodaniezgodaniezgoda

Start Wywiady Państwo musi być partnerem – nie wrogiem
Państwo musi być partnerem – nie wrogiem Drukuj Email

Wywiad  z Barbarą Bartuś - kandydatką do Sejmu RP


Paweł Znyk: Sytuacja w polskim sądownictwie jest trudna. Nagminnie wpływają skargi, w których zwykli obywatele narzekają nie tyle na opieszałość wymiaru sprawiedliwości, co na panujący „układ”, który zakłada równych i równiejszych względem prawa. Jak Pani sko­mentuje takie zarzuty?

Barbara Bartuś: To temat trudny dla mnie jako posłanki Sejmu RP. Posłom nie wolno ingerować w niezawisłość sądów, którą to cechę wysoko sobie ceni każdy z trzech szczebli władzy (ustawodawczy, wykonawczy, sądowni­czy). Jako prawnik wiem, że sądy też tworzą ludzie. Z przy­krością muszę stwierdzić (jako członkini klubu Prawa i Sprawiedliwości), że nazbyt często urząd sądowy tworzą osoby pozbawione odpowiednich przymiotów, nieodzow­nych w takim miejscu i na takim stanowisku. Bez bezstronności, obiektywizmu, sprawiedliwości i dobrej znajomości przepisów prawa bardzo łatwo o krzywdzące wyroki, jakie niekiedy zapadają. Ze wspomnianym w pytaniu „układem” próbował usilnie walczyć Zbigniew Ziobro jako Minister Sprawiedliwości. Z przykrością stwierdzam, że przez ostatnie 4 lata część tej pracy została zaprzepaszczona. Co więcej, coraz częściej odnoszę wrażenie, że w naszym kraju panuje przyzwolenie na taki stan rzeczy. To musi się zmienić i my to zmienimy po wygranych wyborach.

PZ: Pani poseł, społeczeństwo ubożeje, jak długo jeszcze wytrzyma to „zaciskanie pasa”?

BB: Nikt chyba nie śmie kwestionować, że na polskim rynku pracy nie dzieje się najlepiej. Myślę, że nikomu nie muszę tłumaczyć, jak trudno jest o godziwą pracę i płacę – zwłaszcza w peryferyjnych, małych miasteczkach. Sytuacja w niektórych środowiskach jest już beznadziejna, a niestety może być jeszcze gorzej, bo obecny rząd PO-PSL nie ma klarownej, spójnej wizji państwa. PiS udowodnił, że taką wizję nie tylko ma, ale też potrafi wcielić w życie.

Niestety ciężko zrozumieć to komuś, kto wywodzi się z innego środowiska, a parlamentarzyści z PO to w dużej liczbie osoby z dobrze sytuowanych rodzin, z większych aglomeracji. Aby zrozumieć, trzeba nie tylko mieć świadomość– często trzeba doświadczyć na własnej skórze. Dziś zbyt wiele rodzin boryka się z dylematami finansowymi. Zbyt trudno im dotrwać do „pierwszego”, dysponować niskim budżetem domowym, gdy np. trzeba wyposażyć dziecko do szkoły.

Należy zaktywizować wszelkie siły, by ludzie chcieli zakładać własne firmy, prowadzić własną działalność. Państwo musi być partnerem – nie wrogiem. Bezspornie trzeba minimalizować i znosić bariery biurokratyczne, w przeciwnym razie potencjalni nowi przedsiębiorcy znie­chęcą się już na starcie.

Pozostając w temacie biznesu: warto mieć świadomość, że jego istotną częścią składową jest sprawny transport, mobilność, komunikacja, logistyka. Do tego trzeba nie tylko planów dróg na papierze – trzeba ich realizacji. W regionie małopolskim osobiście angażuję się w sprawy budowy obwodnic Nowego Sącza, Gorlic i Limanowej. To priorytet. Za konieczną uważam zmianę sytuacji drogowej w Łapczycy i budowę drogi ekspresowej Krynica-Nowy Sącz-Kraków.

PZ: Pytanie otwarte: polityka prorodzinna i emerytury.

BB: Przez ostatnie 4 lata podejmowałam różnorakie inicja­tywy w kwestii emerytur. Jedną z nich był stworzony przeze mnie projekt ustawy o przyznawanie specjalnego dodatku pieniężnego dla emerytów, rencistów i innych świadczenio­biorców. Chodziło o to, by raz w roku, na jesieni, wypłacać dodatkową pulę wymienionym osobom, która stanowiłaby pewien „zastrzyk finansowy”. Dlaczego jesienią? Gdyż wtedy z reguły trzeba choćby zaopatrzyć się w opał.

Zatrważająca jest obecna sytuacja, gdzie aby „łatać” dziury w kasie państwa sięga się do kieszeni emerytów. Dla mnie OFE to niefortunny pomysł. Nie ma się co oszukiwać – wielkich emerytur z tego nie będzie. Sytuację pogarsza fakt, że młodzi ludzie z powodu braku pracy i perspektyw często decydują się nie tyle na wyjazd za granicę w celach zarobkowych, co decydują się na stały pobyt. Co za tym idzie – nie odprowadzają w Polsce składek, bo po prostu nie wierzą w przyszłość tutaj. Zadłużenie jest ogromne. Jak wysokie, dowiemy się zapewne po wyborach (niezależnie od ich wyniku, niezależnie kto wygra). W czasie rządów Premiera Jarosława Kaczyńskiego sytuacja gospodarcza Polski i sytuacja polskich rodzin ulegała systematycznej poprawie. Skoro obecny rząd posiłkuje się pieniędzmi z Funduszu Rezerwy Demograficznej, to sytuacja nie jest optymistyczna.

Polska to kraj bogaty, choćby w surowce naturalne. To duży kraj, gdzie podatki są wysokie. Sam dochód z akcyzy na paliwo jest duży – gdzie zatem znikają te pieniądze?

Dodam, że stanowczo sprzeciwiam się lekceważeniu i pogardzie dla emerytów. Przecież to właśnie oni swoją ciężką pracą budowali lepszą przyszłość naszego kraju.

Przechodząc do drugiej części pytania... Obecna polityka prorodzinna godzi w moim mniemaniu w rodzinę, a ponieważ rodzina to podstawowa komórka społeczna – godzi w państwo. Forsując aborcję, stwarza się za­grożenie dla przyrostu naturalnego, bo zabija się najmłodszych, niewinnych i bezbronnych obywateli. Pomijam kwestie etyczne, które są bezsporne i niepodważalne. Trzeba postawić sprawę jasno: jeśli mówimy „tak” aborcji, to jesteśmy o krok od legalizacji innych form zabójstwa.

PZ: Poruszony został tak kontrowersyjny temat, czy może Pani zatem odnieść się do tematu wychowywania dzieci przez związki ho­moseksualne?

BB: Brałam udział w obradach Komisji Sejmowej Polityki Społecznej, na których poruszany był ten temat legalizacji związków partnerskich. Na posiedzeniu tejże Komisji dwóch panów przekonywało o wzajemnych rela­cjach. Uważam, że dyskryminowanie tych osób nie powinno mieć miejsca, ale lansowanie tego „modelu” to już przesada. Dla mnie taki związek, nawet najszczęśliwszy, to nie rodzina. Razi to, że to lansowanie odbywa się w kontekście „bycia bardziej europejskim”. Skoro tak, to moje pytanie brzmi: dlaczego w takim razie naszym rodzimym zasiłkom tak daleko do tych „europejskich”?

Troska polskiego państwa o rodzinę na tle przodujących w tym temacie państw jak np. Norwegia, to prawdziwy wstyd.

PZ: Pani poseł ceny podręczników są wysokie, choć analizując ceny druku i przygotowania wychodzi, że koszty wydania podręcznika są kilkukrotnie niższe niż cena zakupu. Kto za tym stoi?

BB: Ustawy z 1999 r. chronią masowe lobby – także na rynku księgar­skim, które dyktuje ceny jak chce. Należy to ukrócić. Obecny rząd obiecuje dzieciom notebooki. Drodzy Państwo, dziś ograniczane są fundusze na tak fundamentalne sprawy, jak dożywianie dzieci w szkołach! Nie oszukujmy się zatem, że państwo będzie stać na zakup sprzętu komputerowego dla uczniów. Nie obiecujmy czegoś, co nie ma szans na realizację!

PZ: Dziękuję za rozmowę.

2011-10-07