w janczykzawadzkidlpiotr gpiaseckiniezgodaniezgodaniezgodaniezgodaniezgoda

Nowy dział

straz-miejska

Praktyki dziennikarskie w Kurierze

praca-do-kuriera

 

 

 

 

 

Informacje z urzędów

instytucje urzedy

Osoby na stronie

Naszą witrynę przegląda teraz 8 gości 

Start Aktualności Kurier Pieniński - ikony Wszyscy jesteśmy zarówno aniołami, jak i zbrodniarzami - Piotr Tymochowicz o władzy, politykach i PR
Wszyscy jesteśmy zarówno aniołami, jak i zbrodniarzami - Piotr Tymochowicz o władzy, politykach i PR Drukuj Email

tymochowicz portret

Jeśli ktoś używa stwierdzenia, że jest głęboko wierzący, to w sensie publicznym uprawia PR.

 Im bardziej  wiara wisi na transparentach, tym mniej jej w sercu, bo wiara jest błogosławieństwem serca, a nie błogosławieństwem PR-u.

 

 

  Każdy żyje zgodnie z jakimiś zasadami. Niezależnie jednak od tego czy nasza osobowość jest uosobieniem anioła, czy zbrodniarza, nasze działania powinny zmierzać w kierunku jakiegoś dobra wspólnego – zwłaszcza jeśli jest się włodarzem miasta, politykiem, osobą publiczną posiadającą władzę z ''woli ludu''.

 

Porozmawiamy o tym z Piotrem Tymochowiczem - specjalistą ds. wizerunku i marketingu politycznego, który to został „wywołany do odpowiedzi” przez włodarzy miasta Szczawnica.


Czy – z perspektywy Twojego doświadczenia – uważasz, że istnieją uczciwi włodarze miast: prezydenci, burmistrzowie, wójtowie?

Tak, oczywiście, że tak, ale jest to absolutna rzadkość. W epoce PRL-u, jak się coś nie udawało, popularne było stwierdzenie, że system jest świetny, że komunizm jest boski, tylko ludzie są niewłaściwi. Z perspektywy lat, dzięki swojej pracy wiem, że nie ma ludzi właściwych, ani ludzi niewłaściwych. Wszyscy jesteśmy zarówno aniołami, jak i zbrodniarzami. Tylko nie wszyscy mamy okazję to ujawnić. Mamy osobowość szympansa w sobie, a nie małpy bonobo.  Dlatego są pewne systemy polityczne, które mogą prowokować do niecnych zachowań, albo przeciwnie - mogą prowokować do bardzo prospołecznych, obywatelskich. Wbrew pozorom można oceniać struktury i systemy. Struktury samorządowe w Polsce są jakie są - nie prowokują do pełnej transparencji, nie prowokują do jasności. Poza tym wszystko zależy w zbyt dużym stopniu od partii rządzącej. Nie wiem czy wszyscy pamiętają co obiecywał premier Tusk zanim doszedł do władzy. Jeszcze kiedy Platforma nie umiała być ruchem społecznym obiecywał, że zaczną od jednego: od samodzielności samorządów, żeby miały władze realną - taką jak w Niemczech. Z perspektywy lat na to patrzymy i widzimy, że były to kłamliwe zapowiedzi, bo w tym kierunku nic tak naprawdę nie uczyniono.

Hasło  „3x15”  doprowadziło do zwycięstwa?

Dokładnie, są pewne struktury, które prowokują do tego, aby być złodziejem, a są pewne, które prowokują do tego, aby budować społeczeństwo obywatelskie. Czy Norwegowie  mają inne geny? Absolutnie nie, natomiast mają wyraźnie lepszy pod wieloma względami system, który prowokuje do zachowań proobywatelskich i prospołecznych. My takiego nie mamy, ani nie odkryliśmy jeszcze możliwości obywatelskiej współpracy.

To ciekawy  temat. Ludzie są aniołami i zbrodniarzami, przykład o tyle bliski nam w redakcji, ponieważ sekretarz miasta, który ostatnio zasłynął groźbami pod naszym adresem, udziela się mocno w lokalnym kościele, modli się, śpiewa, recytuje…  Jednocześnie nie przeszkadzało mu to w wysyłaniu wiadomości z pogróżkami. Jak to można ocenić, z jednej strony wiara, religia - z drugiej nocne sms’y z pogróżkami?

Nie ma sprzeczności wbrew pozorom. Jeżeli spojrzymy na kościół rzymskokatolicki, czy wyznanie rzymskokatolickie, to widzimy, że ma on pewien system, który wymusza, czy prowokuje nas do takich a nie innych zachowań. Do jakich zachowań prowokuje, pomijając presję śmierci, cierpienia, beznadziei? Przede wszystkim do hipokryzji, do obłudy. Pierwszy krok widać teraz na podstawie reakcji hierarchów kościelnych Watykanu w stosunku do papieża Franciszka. Nie ma w ostatnich latach tak krytykowanej, zmieszanej z błotem osoby jak papież Franciszek. Za co? Za promocję ubóstwa. Na samym szczycie widać obłudę i hipokryzję - to wszystko jest wpisane w ten system. Pamiętam Kazimierza Marcinkiewicza, który wręcz wygłaszał quasi kazania z ambony, w towarzystwie księdza, o tym jak należy utrzymywać więzi rodzinne. Mówił, że rozwody są czymś bardzo złym, co nie przeszkadzało mu postąpić jak postąpił. I czy nie widać w tym sprzeczności? Oczywiście, że tak. Kościół jest systemem fasadowym, który promuje obłudę, hipokryzję i ma to w swoich korzeniach. I tutaj sprzeczności nie ma. Jeśli ktoś okazuje jednocześnie, że jest uczciwym, moralnym człowiekiem, a przy tym głęboko wierzącym katolikiem, to ja uciekam gdzie pieprz rośnie od takich ludzi.

 Wiara jest przeżyciem wewnętrznym, nie ma potrzeby epatowania nią?

Prawdziwie uczciwi i moralni o tym nie mówią, bo to jest oczywiste i nie ma potrzeby proklamowania moralności i etyki - rozumianej oczywiście w prosty sposób. Ci, co to mają w sercu - o tym w ogóle nie mówią. Jeśli ktoś by był prawdziwie wierzący, to z pewnością by tego nie ujawniał, bo to jest błogosławieństwem serca, a nie błogosławieństwem PR-u.

A jeżeli ktoś mocno uzewnętrznia swoją wiarę, obnosi się z nią publicznie?

Jeśli ktoś używa stwierdzenia, że jest głęboko wierzący, to w sensie publicznym uprawia PR. Niestety tutaj działa zasada: albo jedno, albo drugie. W kościele nie ma takiej możliwości, aby jednocześnie mieć głęboką wiarę i równie mocno ją proklamować. To jest sprzeczność wewnętrzna, która prowadzi w prostej linii do obłudy. Im bardziej  wiara wisi na transparentach, tym mniej jej w sercu.

Religia jest jednak niezbędna dla człowieka - i to w każdej kulturze, niezależnie od pochodzenia i wyznawanej tradycji. Z cynizmem i hipokryzją  mamy do czynienia wszędzie, również na naszej scenie politycznej. Obłudne jest twierdzenie, że żyjemy w systemie demokratycznym, a w rzeczywistości mamy do czynienia z  demokracją  fasadową.

Tak, oczywiście, jest wizerunek demokracji, ale nie sama demokracja - rozumiana jako kontent. Jednak z drugiej strony zastanówmy się, czy demokracja, taka bezpośrednia, nie byłaby największym nieszczęściem? Im większy tłum, tym mniejsza odpowiedzialność, a co za tym idzie - tym większe prawdopodobieństwo linczu, a zarazem tym mniejsza inteligencja, aż w końcu otrzymujemy psychikę debila. Tłum, który maiłby funkcjonować jako jeden wielki organizm, miałby o wszystkim decydować, byłby skrajnym debilem - po prostu.

Korzystając z okazji, chciałem zaprosić w przepiękne okolice Szczawnicy.

Znam te tereny. Chętnie skorzystam z zaproszenia jak tylko nadarzy się taka okazja.

Czy w takim razie mogę sobie jeszcze pozwolić na małą prośbę? Czy podczas pobytu można liczyć na jakąś formę bezpłatnego szkolenia dla osób represjonowanych przez lokalny, samorządowy układ?

Ciekawy pomysł, na pewno wart rozważenia, często angażuję się w akcje charytatywne na rzecz rozwoju większej świadomości społecznej. 

Dziękuję za rozmowę.